Pamietam A.. Pamietam gdy mowil,"Ah biedna Dorotka, zakochala sie". Zapomnial, ze pierwszy mi wyznal uczucie...hm...cokolwiek to bylo, bylo prawdziwe. A ja? Ja przyjelam slowne informacje i patrzylam co to jest, o czym on mowi? Czym jest to, co sie z nim dzieje, co jakos miedzy wierszami chyba mialam przeczytac jako hm uczucie(?). Ale nie nazwal. I nie chodzi o brak odwagi w nazywaniu uczuc, moze chodzilo o brak glupoty by nie mowic pustych slow; Konsekwencja, tak-tak, nie-nie, nic-nic; Chcialam sie w nim zakochac, serio. Ale sie nie dalo. Wydawalo mi sie, ze tak, ale nie. Chyba jakos nawpolswiadomie, widzialam, ze pozada i ze o to chodzi. Ale myslalam, ze tak ma byc i przeciez tak jest, jesli mi sie cos nie podoba to cos ze mna jest nie tak.....................(tak w ogole to dopiero teraz dochodzi do mnie, ze to nie byl taki madry, dobry A., a wydaje mi sie tez, ze wtedy to widzialam, ale chyba nie chcialam byc tego swiadoma; Wyczowalam w nim brak checi, wiary, brak sensu(?) rozczarowanie. Ale nie chcialam tego widziec. Nie myslalam, ze to mozliwe, ale teraz widze to przejrzyscie i czysto. Chcialam, zeby prawda byla inna i byc moze gdy wyznal mi uczucie pomyslalam, ze wlasnie jest inna, ze ze swoja naiwnoscia paradoklsalnie mam racje, uooff jaka bujda, zmylka, klam, ktorego chcialam)..........................................................Potem D. Czego tu brakowalo, ze sie nie zakochalam? Bo nie bylam dla niego jedyna chyba. On kochal wszystkich, a ze mna sie calowal. Brakowalo mi jakiegos bezpieczenstwa, widzialam, ze zaczynam sie bac o swoj los, zaczynalam byc zazdrosna, to wszystko narastalo, a ja widzialam siebie w coraz czarniejszych barwach i bylam jakos przekonana, ze on to widzi, wiec bez sensu. Chcialam byc najwazniejsza dla niego heh.
.......................................Jest milosc za cos, i jest milosc pomimo czegos, ktora jest czym?
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz