Ide... z tym wzrokiem, z ta mina, w tymi ruchami. Widzisz to i myslisz, ze bedzie ze mna latwo, bo tak bardzo tego potrzebuje. Tyle, ze nie masz pojecia, ze potrzebuje wlasnie Tego i potrafie to rozpoznac. Nie gierek, gierki sa i beda, ale nie o to chodzi. Myslalam, ze spotkamy sie oboje kiedys. Stukniemy sie czolem w czolo idac po chodniku. Z tej samej potrzeby, zrozumiemy ja u siebie nawzajem. Zrozumiemy te puste miejsca, ja w tobie ty we mnie. Tak bardzo bym pragnela byz zostal. Teraz widze, ze to by niewystarczylo. Kazde z nas zobaczyloby w drugich oczach samego siebie. Material do zrozumienia. Rozumielibysmy sie, ale co bysmy poradzili na te suche i puste miejsca, na braki, ktorych ani ja ani ty by nie wypelnil. Moglibysmy sie zgodzic na ten minimalizm, czy to z braku wiary, ze jest "cos wiecej"? Cos czego nie znamy, nie umiemy jeszcze, cos wieksze od nas. Zeby bylo inaczej potrzeba bys wierzyl, ze razem mozemy to spotkac, nauczyc sie, pomoc sobie nawzjem, ale nie, ze to ja jestem tym spotkaniem lub ze to ty jestes tym moim Nauczycielem. Moze tylko w czesci...jako czesc dorgi