puk puk w ten glupi dziub
Za kazdym razem zegnamy sie jakbysmy mieli sie nigdy nie zobaczyc. W koncu przeciez nie wiadomo co przyniesie jutro. Mysle o smierci. Juz dawno okazala sie najpewniejszym tematem kazdego dnia zycia. Mowisz: nie martw sie. Ale przygniata mnie fakt, ze tak krotko zyjemy, a tak dlugo nieistniejemy. Jakbysmy byli jakas banka mydlana, ktora przypadkiem wyleciala z butelki plynu do naczyn. Smutne to, nie powiesz, ze nie. Hm, moze za duzo chce. Napewno za duzo mysle. Mam tysiac mysli na kazdy temat. Tyle, ze analiza przypadkow, punktow widzenia, z ktorych kazdy brany pod uwage z rowna powaga powoduje, ze stoi sie na rozstaju drog i nic nowego sie nie stwarza. Dlaczego? Bo czy bys zaczal analize czy nie i tak musisz podjac wybor sam. Wszystko zalezy od tego, co uznasz za prawde i dokad cie ciagnie. Sa momenty kiedy widze ludzi machajacych z drugiego brzegu. Ale skad ja mam byc pewna, ze ja ich na prawde widze, ze to nie zludzenie. Moze pewnosc jest zludzeniem. Moze wszystko opiera sie na wierze? Jesli tak czym jest prawda? Moze niesistniejacym spelnieniem pragnienia, a moze istniejacym.