(...) kamerzysta, montazysta, kolega, ciekawy gosc, gej lub troche po srodku zaprosil na pokaz klipu, ktory nakrecil dla tutejszego (choc moze bardziej znanego, ale nie mi zespolu). Madry i inteligentny, wady oczywiscie tez sa,.. miedzy innymi upartosc lub hm, cos na ksztalt wywyzszania sie, ale (znow) moim zdaniem to widzi i zmienia, co jest dla mnie zjawiskiem u ludzi czasem niedopomyslenia. Ale ok, impreza lub raczej przyjecie w bardzo fajnym miejscu. Baaardzo fajne miejsce :) . Mieszkanie z czyms jak szklarnia na pietrze wcisniete pomiedzy wysokimi budynkami w podworzu. Na gorze w dzien musi byc swieeeetne swiatlo; po malych schodkach w dol do salonu z barkiem i wyjscie na podworko, maly dziedziniec. I jeszcze drzewka (niepoucinane w kulki i kwadrawty jak to w Paryzu , czy w calej Francji? bywa). .........................Ale ok LUDZIE, o nich najtrudniej ...Wchodze na impreze z dwiema kolezankami/ przyjaciolkami (?) (sama nie wiem)...uczucia sprzeczne, mieszane. Jak zawsze przy wyjsciach w zbiorowiska ludzi. Chec. Nie chec. Przyplyw energi i inspiracji, kompletny dol, porownywanie, zawisc? robanie sie w glowe. Kompletnie nie wiem gdzie sie podziac, kim byc, kogo udawac, . Kilku znajomych ratuje z niewiedzy, ale juz mnie gonia pieprzone mysli, ze "ja tak nie chce" , kiedy ja kurwa bede normalna, zeby sie nie ratowac ludzmi, tlko rzeczywiscie z nimi byc z checi i wyboru OK!!! nie wazne! Hm ludzie sa rozni, atmosfera jest swobodna, leci bardzo fajna muzyka (jakas klubowa czy cos), ogolnie jest przyjemnie. Ja oczywiscie mam stresa, schize, pomieszanie bo chciaiabym byc kim innym. Sama nie wiem tez czy kogos szukam? czy na kogos patrze tak, zeby zwrocic na siebie uwage? Przeciez wiem, ze to bez sensu. i mysle kurwa dalekosieznie, kto by chcial ze mna byc. Ale blisko tez, obecnie nie mam zadnych sukcesow czy interesujacych rzeczy do powiedzenia (co wynika z cynizmu, cynizmu z wyboru chyba) kasuje ludzi, idiotycznie, kasuje rozmowe; Ale przez to, ze nie mozna rozplynac sie w powietrzu po takim skasowaniu zaczynam chyba kokietowac czy cholera wie co. Albo stataram sie mowic madre rzeczy , zeby rozmowa byla przynajmniej nie glupia, ale to bez sensu.to i tak nie (tylko?) o to chodzi. Brakuje czegos, czegos we mnie, czegos w srodku. I nie moge wciaz udawac, zeby to zdobyc; Czuje sie jak w bunkrze z wystawionym pistoletem albo siatka na motyle, ktore sciagam do srodka. No i oczywiscie nie potrafie teraz napisac o tym jednym zdarzeniu, o tym glupim zdarzeniu...o mnie, o idiotce, o nim, nie wiem, moze fajny czlowiek, wlasnie...nie wiem