Ja chyba traktuje tych Francuzow, jak stwory z innego wszechswiata.Kilka uwag:
1.Mowienie nie jest latwe, nawet w swoim jezyku, jesli chcesz serio powaznie podejsc do pewnych prawd; To sprawa charakteru i przezwyciezenia jakiegos czasem.
2. To, ze oni mowia w innym jezyku nie znaczy, ze nie wyczowam o co chodzi; Zaczelam sobie klamac, ze to ja jestem do tylu z jezykiem, wiec wszelkie nieporozumienia to wina mojej "ulomnosci".
3. Klamstwem jest to, ze oni nie sa w stanie mnie zrozumiec; Moze mnie tak, ale tego co mowie moga pojac. To ludzie. Zyjemy w roznie poukladanych swiatach, ale jednak kazdy w tym samym swiecie; cdn
4. Moja glupota nie jest mniejsza ani wieksza, tylko dlatego, ze cudzoziemska. Po prostu jest inna.
Pamietam A.. Pamietam gdy mowil,"Ah biedna Dorotka, zakochala sie". Zapomnial, ze pierwszy mi wyznal uczucie...hm...cokolwiek to bylo, bylo prawdziwe. A ja? Ja przyjelam slowne informacje i patrzylam co to jest, o czym on mowi? Czym jest to, co sie z nim dzieje, co jakos miedzy wierszami chyba mialam przeczytac jako hm uczucie(?). Ale nie nazwal. I nie chodzi o brak odwagi w nazywaniu uczuc, moze chodzilo o brak glupoty by nie mowic pustych slow; Konsekwencja, tak-tak, nie-nie, nic-nic; Chcialam sie w nim zakochac, serio. Ale sie nie dalo. Wydawalo mi sie, ze tak, ale nie. Chyba jakos nawpolswiadomie, widzialam, ze pozada i ze o to chodzi. Ale myslalam, ze tak ma byc i przeciez tak jest, jesli mi sie cos nie podoba to cos ze mna jest nie tak.....................(tak w ogole to dopiero teraz dochodzi do mnie, ze to nie byl taki madry, dobry A., a wydaje mi sie tez, ze wtedy to widzialam, ale chyba nie chcialam byc tego swiadoma; Wyczowalam w nim brak checi, wiary, brak sensu(?) rozczarowanie. Ale nie chcialam tego widziec. Nie myslalam, ze to mozliwe, ale teraz widze to przejrzyscie i czysto. Chcialam, zeby prawda byla inna i byc moze gdy wyznal mi uczucie pomyslalam, ze wlasnie jest inna, ze ze swoja naiwnoscia paradoklsalnie mam racje, uooff jaka bujda, zmylka, klam, ktorego chcialam)..........................................................Potem D. Czego tu brakowalo, ze sie nie zakochalam? Bo nie bylam dla niego jedyna chyba. On kochal wszystkich, a ze mna sie calowal. Brakowalo mi jakiegos bezpieczenstwa, widzialam, ze zaczynam sie bac o swoj los, zaczynalam byc zazdrosna, to wszystko narastalo, a ja widzialam siebie w coraz czarniejszych barwach i bylam jakos przekonana, ze on to widzi, wiec bez sensu. Chcialam byc najwazniejsza dla niego heh.
.......................................Jest milosc za cos, i jest milosc pomimo czegos, ktora jest czym?