Przeszperalam szuflady w zakamarkach, okazalo sie, ze mieszam siebie z innymi, ze wydaje mi sie, ze wiem co widze, a widze glownie wlasny strach, chec zemsty, jakies poczucia i pragnienia by bylo inaczej, kompletnie
Nie cofne sie, nie dam sie zbic z tropu, dam rade, udzwigne, i poczuje... to nieznane, to przerazajace czasem dno, kazdy ma swoja otchlan. Najgorsze klamstwo byloby lepsze od prawdy. Szorstkiej, pozadrapywanej zbyt miekkiej, slabej, by ja widziec albo jeszcze innej..