.
trzymam sie glupich nadziei
trzymam sie glupich nadziei
Iluzja nr 1.
One sa piekne, wiec kochaja je za cialo, wyglad.
2.
Ja nie mialam cudownego ciala, dzieki glosom wokol, bylam przekonana, ze musze placic twarzowe (lub czasem wlosowe), wiec musieli we mnie kochac (jesli sie zdazylo) cos nizszego rzedu. Gorszego. Zlego?
3.
Ich milosc, ta do mnie jest nizszego rzedu.
4. Ja jestem gorszego typu.Ja musze byc gorsza, zla itp.
lata leca cialo pieknieje;
Jednak nadal jestem przekonana, ze nie jest dosc dobre. i, ze od tegozalezy moje szczescie czy jakos tego jak ktos mnie odbiera, traktuje, widzi.
Zawsze na to zwracam uwage (jeszcze). Jakis czas temu poznalam w metrze chlopaka. Zaczepil zartem. Pomyslalam, ze sie odezwe. Rozmawialismy, gadalismy, zartowalismy. Jednak wszystko bylo nieco napiete. Po pierwsze widac bylo, ze jest wewnatrz zestresowany jak tak luuuuzackoo zartuje, bo mial momenty, ze nie mogl sie zatrzymac. Udawalam, ze tego nie widze. Sama zaczelam taka sie zachowywac (grac?). Czesto bywa, ze upodabniam sie do rozmowcy, albo jestem bardzo zdystansowana i ograniczam sie do "spraw". Mieszanego wszystkiego dala efekt, ze sie troche napalil.
TO nie byl dobry czas, chodzilam zawinieta w plaszcz, mialam gdzies jak wygladam(=wygladalam naturalnie, a ze trawilam depreche, to natura byla jaka byla), nie staralam sie spodobac tym co robilam, robilam co lecialo, ale niestety nie do konca. Na koncu wszystkiego, resztkami zostal mi chyba choro pojety altruizm. Stad pomaganie(?) mu w rozmowie. Nie to, ze to wyczul swiadomie, bo jestem pewna, ze inaczej to zinterpretowal. Na poczatku myslal moze, ze tralil mu sie los na loterii. Nie musi sie w ogole wysilac, a dziewczyna jest i to wyglada , ze wskoczy mu do lozka. To jest smieszne to jest tak smieszne, ze az zalosne. Spotkalam sie z nim. Wszystko bylo jakas farsa. Wiozl mnie na szczyt MontMartru, kazal zamknac oczy. Zastanawialam sie czy juz sie zmyc czy doswiadczyc tego, ze mysli jak jestem ograniczona? Wiedzial, ze jestem w Paryzu od 3 lat. Wiozl mnie na miejsce , ktore jest na drugim miejscu na liscie turystycznej i mial nadzieje, ze mnie zaskoczy. To tak jakby ktos cie wiozl do Paryza i opowiadal "Wiesz co? pokarze ci taka wierze z zelaza, najwyzsza w Europie, byla wystawiana na Expo, zobaczysz spodoba ci sie". Ale ok, chcialam widziec pozytywy.
Hm, ale co to wszystko ma do rzeczy? To, ze sie mu wlasnie spodobalam, a wiedzialam, ze z tego co poznal to duzo nie ma co sie podobac, bo nawet sie niestaralam. Wiec trwala iluzja numer 2, 3 i 4. A ten nizszy rzad to seks. Tyle, ze gdy jestes brzydszy, gorzej sie kojarzy. Piekno jakos kojarzy sie z dobrem. To chyba tez iluzja, albo pozostalosc po tym co kiedys bylo dobre i piekne, ale sie zmylo. Kiedys , gdzies w innym swiecie. Milosc, czy istnieje w ogole , jeszcze?
myslalam, ze doroslosc to realizacja marzen dziecaka
Wiesz czego sie boje?
Ze tam nic nie ma; Ze ludzie przerazeni pustka zaczeli sie chwytac czego popadnie z rozpaczy i, ze ja tez tak zrobie, ze nie bede na tyle silna, zeby przetrwac rodzierajacy bol, dziure ktora bedzie zaprzeczeniem nie tylko tego co ma byc, ale mojego istnienia. Musze sie na to przygotowac. Baardzo cienka granic. Cholerny mikroskopijny niuans. Tak. Co musze wiedziec? Ze wszystko da sie przezyc.
PS. my dwie, calkiem obce sobie, tak bardzo sobie potrzebne. To mozna pomylic z bliskoscia, ale wole nie byc idiotka. Jedna dla drugiej jest usprawiedliwieniem. W razie czego co dwie w bagnie to nie jedna. Nie potrzebuje wiecej takich postaci w zyciu, ani nikt inny nie potrzebuje mnie w takis posob.