• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wszystkie czesci ukladanki

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Jedyne rzeczy za darmo
    • Deezer-muzyczny raj
    • Eksiazi darmowe
    • Slownik online
    • Torrenty.org-Mediateka
    • WyslijTo.pl- zbyt duze przesylki

Archiwum

  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008

Najnowsze wpisy, strona 3


< 1 2 3 4 5 6 ... 33 34 >

wyplute

Nie wiem po co , nie obchodzi mnie to, nie zadaje sobie dzisiaj tych durnych pytan.
 Pragnienie? pozadanie? slabosc? zaleznosc? czy mozna to wszystko okazac bezposrednio?
okazac komus, ze mnie skrzywdzil? co to znaczy? to znaczy pokazac komus, ze ma nademna wladze? Ze potrzebuje jego jakiegos konkretnego bycia do tego, by czuc sie
szczesliwa. Jednak jest moze z tego jeszcze jedno wyjscie. Ale wzmaga sie nienawisc, tak bardzo, chce cie zabic za to. Kurwa, jak czesto ludzie to wlasnie wykorzystuja, czuje sie jak pies. Czy to dobrze? Pewnie wszystko ma swoje dobre strony.. (..?)

 

 


Hee, nauczylam sie od ciebie. Tego by kryc sie ze swoimi pragnieniami, nie lubisz ich, to wszystko to wszystko to za duzo na twoja glowke. Nie lubisz jak ci sie ludzie narzucaja. Zawsze myslalam, dlaczego ja odrzucasz, dlaczego ci sie nie podoba. Bo za bardzo, zbyt bezposrednio zbyt...prymitywnie cie pragnela? Potrzebowala bys byl? Co za bzdura. Dzentelmen wystrzelony z piorkami w chmury, z wysokosci spogladajacy na to ludzkie stado. Czego bys chcial? ile masz lat? twoje dziecinstwo sie skonczylo, ona nie jest twoja matka, ona jest czlowiekiem twoja zona, jesli nie czujesz,ze tez nim jestes to bujasz w oblokach, ranisz ludzi i masz to gleboko w dupie, bo uwazasz, ze ludzie powinni byc pawiami, a TY juz na pewno nie potrafisz byc jednym z nich. Dzisiaj nie mam dla ciebie zrozumienia, nie mam wspolczucia, szlak mnie trafia jak ja traktujesz. A kurwa i tak czuje sie jak pies, twoja ocena jest zawsze najwazniejsza, zdobycie twojego poklasku i uznania. Kim bedziesz dla mnie, gdy to przestanie dzialac? Nie chce sie stac kims kto cie zniszczy, ale kurwa nalezy ci sie. Nie chce stac na tym polmiejscu, na pochylej drodze, gdzie nie wiem czy cie nienawidzic czy naalcgo chciec. Twojego poklasku, usmiechu, uznania. Znasz mnie od urodzenia, jak mozna kogos kto nic nie wie tak od siebie uzalezniac, lapac w pulapke. Zalezy ci tylko na tym, zeby ludzie za toba tesknili, wodzili wzrokiem, gdy tobie nie zalezy. Przeciez to jest wygrana nad ludzkoscia. To jest ladowanie sie, jak modelki na wybiegu. Podobno ucza je by patrzyly na ludzi z lekka pogarda i wywyzszeniem. Uwierz mi, ty tez to potrafisz. Ja od ciebie sie nauczylam i wiem jak cie ukarac. Ale zemsta nie ma wartosci.
Gdy ktos mnie pragnie, moge zrobic z tego uzytek.Ja go nie pragne, ale moge pragnac czegos od niego. Chcialam, zebys powiedzial czy kochasz. Powiedziales, ze tak, ale niestety to zabrzmialo jak "masz i daj mi juz spokoj". Ze ktos mnie kocha. Czy to mi potrzebne? A moze chodzi o to by ktos pragnal tego samego co ja, w ten sam sposob. To nasze wzajemne potwierdzenie istnienia. Dziekujemy sobie,ze dzieki sobie istniejemy.
Jesli pragne dobra, takze dla siebie i ty jego nie pragniesz (takze dla mnie), zranisz mnie. Ja ci powiem, ze to boli ( w filozofi chrzescijanskiej na przyklad nie zna sie prawdziwego(?) cierpienia, cierpienia absolutnego odczuwalnego w zyciu, bez pocieszenia. J. czy w takich warunkach bylbys zdolny przyznac, ze cierpisz przed kims od kogo zalezy czy tak jest czy nie? Ja wlasnie tak to widze.) Jesli ktos mnie zranil, to znaczy, ze chcial (przez chwile przynajmniej) tego zla dla mnie. Jak komus kto przed chwila mnie zranil, moge pokazac bez zabezpieczen, ze wlasnie sie mu to udalo. I pragnac tego do czego wlasnie nie byl zdolny, milosci, pragnienia dobra. Moze mozna.. kiedy? Jesli wezme pod uwage, ze moze on chciec jeszcze bardziej zranic, byc zdolna przebaczyc. Czyli jesli potrafie komus dac wolnosc. Ale gdybym byla zdolna, to znaczy, ze nie potrzebowalabym tak jego milosci, co znaczy tez, ze nie zranilby mnie, az tak bardzo. Czy jest ktos kto pragnie tak jak ja? Dobrana para, to ludzie, ktorzy pragna z podobnym natezeniem, w podobny sposob, sa podobni. Ja pragne ciebie bardziej niz wlasne zycie, ty mnie. To jest nasza wspolna przesada (bogowie nam zazdroszcza czci naleznej im) i tylko sobie o tym powiemy, nikt nie zdola nas rozdzielic, tylko ktores z nas. Ja wszystko co trzeba rozumie, ale wiem, ze moje uczucia tego nie rozumieja. Wiem, ze nie mozna, nie warto, ze nie oplaca sie, ze mozna sie przejechac. Ze nie mozna tak kochac, by nie moc zyc. Wiem tez, ze w tym sa dwie rzeczy, milosc i pozadanie. Gdy ranisz, cierpi najpierw to drugie, gdy nie potrafie jednego od drugiego oddzielic niszcze wszystko.

25 stycznia 2009   Dodaj komentarz

Pewnego razu w Nibylandii :-)

10 stycznia 2009   Dodaj komentarz
donald tusk   lech kaczynski  

Tato, tato

Stoje w martwym punkcie. chce wykazac sie madroscia. Wiem jak latwo mnie rozwalic na czesci pierwsze, dlatego zbudowalam baaardzo gruba skore. Wiem, jak szybko rozpoznawac atak i czasem nawet atakowac pierwsza i to tak, ze ktos czuje, ze mam do tego prawo o ile uznaje prawo "oko za oko". Widze twoje slabosci i wiem jak cie zlamac.


 

Nie robie tego wystarczy okazanie ci samej swiadomosci.

Z tego wszystkiego, gdy nikogo nie ma gardze soba, zeby mi przypadkiem ta gra sie nie spodobala. Szukam innego wyjscia. Szukam? Czy ja w ogole moge w cos jeszcze uwierzyc?
Nie tak jak kiedys. Wierzylam bardzo mocno, ze jednak cos jest mozliwe. Wierzylam, ale wyszlo na to,ze ja nie bylam dostateczna. Bylam gotowa na ciezka prace, by jednak sie udalo. Ale juz czas minal. Moze gdybym sie gdzie indziej i kim innym urodzila.
Ty tato, tato, ktory mial mnie nauczyc zycia. Jak mogles mowic, ze wszystko bedzie dobrze, kiedy nie miales prawa byc tego pewien, kiedy nie wiedziales o czym mowisz. Zalozyles! Ile wyborow w zyciu i to wyborow zupelnie nie dotyczacych tego cholernego slowa podejmuje sie z tzw. milosci, jej potrzeby lub iluzji jej potrzeby.
Ktos mi wlasnie powiedzial, ze to iluzja i byc moze ma racje. My potrzebujemy kochac, a nie byc kochanym. Tylko moze tzw. potrzeba milosci od innych jest dlatego, bo chce sie tego nauczyc. Bo wiem! Wiem, ze nie potrafie. Np. poprzez zycie z takim kims kto potrafi kochac. Smieszne wydaje sie wlasnie, ze zeby kochac trzeba miec powod (ale czy powodem nie moze byc to, ze sie chce to umiec?). Ja zaczelam nienawidziec i nie moge uwierzyc jak cicho, jak "bez zbednych emocji" to mnie przesiaknelo. Jak staram sie tego nie zauwazac, jak jestem na to tak czesto zupelnie slepa. Widze zupelnie co innego, a cholerny rozum mi pomaga dorobic argumentacje. Dlaczego wszystko tak w ukryciu? Bo wydaje sie paradoksalnie, ze nienawidzic ma prawo ten, ktory nienienawidzi, tyle, ze wtedy to sie chyba gniew nazywa. No, ale co pozostaje? Zrozumienie. Rozumienie, ktore jest naciskane, obstrzeliwane ze wszystkich stron, by jednak tego nie robic. Rozumienie i gotowosc do przebaczenia, jednak wiem dzisiaj, ze to nie znaczy, ze wracamy do tego jak bylo. Wiele sie zmienia. Ja sie zmieniam, "miedzy nami" sie zmienia, byc moze ty sie zmieniasz. Chcialabym, zebys ty sie zmienil, tak chcialabym niestety za bardzo. Dlatego ma to rozne zle skutki. Od nienawisci po pozadanie wspolczesna iluzje milosci przeciez.
Zachowaj spokoj, ten dobry spokoj, gdzie istnieja uczucia.
Jest jedna rzecz, kto mial mnie uczyc zycia. Gdzie takie nadzieje mialam. No wokol ciebie tato. Zauwazylam dosc szybko, ze sobie nie radzisz z ta rola. I w sumie nie mialam ci tego za zle przez dlugi czas. OMG uwazalam to za dobre! ze to znaczy, ze potrafie nie miec komus czegos za zle. Myslalam i cieszylam sie, ze wybaczanie przychodzi mi w taki latwy sposob. Przez jakis czas, do kiedy okazalo sie, ze tam, gdzie chce znalesc to czego nie potrafiles mi dac Ty, nie moge sie dostac dlatego, ze wlasnie mnie nie nauczyles jak zyc i podejmowac wybory. Oczywiscie, czegos sie nauczylam. Np. analizowania, do szpiku kosci, az krzeslo, o ktorym mysle rozwala sie na piec tysiecy drzazg. Znam to i ty to znasz. Ale nie ciesze sie juz z naszych wspolnych sekretow. Jeszcze tu wroce, nie moge tego tak zostawic.
10 stycznia 2009   Dodaj komentarz

dobra

Dobre, to to co dobrze wyglada, dobrze sie sprzedaje, daje wolnosc i poczucie wladzy, az do zarzygania

10 stycznia 2009   Dodaj komentarz

Inspekcja

Przeswietlili mnie dzis i nic. Zadnych zmian, pluca zdrowe. Boli caly czas. Moj swiatopoglad zmienil sie dzis ok 4 razy. Gdy zbudzilam sie z bulem w klatce, nie wiedzialam co ze soba robic: moze juz czas umierac? gdy zadzwonilam do lekarza i okazalo sie, ze pani doktor panuje nad sytuacja, ze to czy tamto jest mozliwe i ze zrobimy przeswietlenie. Gdy na wizycie nic nie wyczula, nie wyslyszala, nie zobaczyla (czy ja klamie?) i gdy to wszystko sie (nie)potwierdzilo na przeswietleniu. Nie ma nic, a boli za kazdym razem gdy wezme wiekszy oddech. No nie wazne.


Maszyne do przeswietlania obslugiwala Chinka. Na poczatek skrzywila sie jak mnie zobaczyla nago, jakby widziala trzy piersi.Potem, zeby przekazac co mam zrobic, a jednak nie wdawac sie w zbytnia poufalosc chyba krzyczala. "Tu pani trzyma, potem wdychac, zablokowac!" "Rece do gory, tak jak ja, jak ja!" rozkazywala jak komunistyczny przywodca. W dodatku ze swoim akcentem zamiast mowic "wdychac", mowila "inspirowac":) (we francuskim to: aspirer i inspirer, wiec podobne). Nie mialam wyboru, sluchalam sie jej:) Raz wyrwal mi sie maly smiech, ale pewnie nie uslyszala. Chyba czula wladze jak tak stawia gole ludziki na maszynie, one nie rozumieja co sie dzieje, karze podnosic rece, obracac sie, a ona za sterami maszyny przyciska guziki i jezdzi toba w gore i w dol.
09 stycznia 2009   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 6 ... 33 34 >
Trampolina | Blogi