wyplute
Nie wiem po co , nie obchodzi mnie to, nie zadaje sobie dzisiaj tych durnych pytan.
Pragnienie? pozadanie? slabosc? zaleznosc? czy mozna to wszystko okazac bezposrednio?
okazac komus, ze mnie skrzywdzil? co to znaczy? to znaczy pokazac komus, ze ma nademna wladze? Ze potrzebuje jego jakiegos konkretnego bycia do tego, by czuc sie
szczesliwa. Jednak jest moze z tego jeszcze jedno wyjscie. Ale wzmaga sie nienawisc, tak bardzo, chce cie zabic za to. Kurwa, jak czesto ludzie to wlasnie wykorzystuja, czuje sie jak pies. Czy to dobrze? Pewnie wszystko ma swoje dobre strony.. (..?)
Hee, nauczylam sie od ciebie. Tego by kryc sie ze swoimi pragnieniami, nie lubisz ich, to wszystko to wszystko to za duzo na twoja glowke. Nie lubisz jak ci sie ludzie narzucaja. Zawsze myslalam, dlaczego ja odrzucasz, dlaczego ci sie nie podoba. Bo za bardzo, zbyt bezposrednio zbyt...prymitywnie cie pragnela? Potrzebowala bys byl? Co za bzdura. Dzentelmen wystrzelony z piorkami w chmury, z wysokosci spogladajacy na to ludzkie stado. Czego bys chcial? ile masz lat? twoje dziecinstwo sie skonczylo, ona nie jest twoja matka, ona jest czlowiekiem twoja zona, jesli nie czujesz,ze tez nim jestes to bujasz w oblokach, ranisz ludzi i masz to gleboko w dupie, bo uwazasz, ze ludzie powinni byc pawiami, a TY juz na pewno nie potrafisz byc jednym z nich. Dzisiaj nie mam dla ciebie zrozumienia, nie mam wspolczucia, szlak mnie trafia jak ja traktujesz. A kurwa i tak czuje sie jak pies, twoja ocena jest zawsze najwazniejsza, zdobycie twojego poklasku i uznania. Kim bedziesz dla mnie, gdy to przestanie dzialac? Nie chce sie stac kims kto cie zniszczy, ale kurwa nalezy ci sie. Nie chce stac na tym polmiejscu, na pochylej drodze, gdzie nie wiem czy cie nienawidzic czy naalcgo chciec. Twojego poklasku, usmiechu, uznania. Znasz mnie od urodzenia, jak mozna kogos kto nic nie wie tak od siebie uzalezniac, lapac w pulapke. Zalezy ci tylko na tym, zeby ludzie za toba tesknili, wodzili wzrokiem, gdy tobie nie zalezy. Przeciez to jest wygrana nad ludzkoscia. To jest ladowanie sie, jak modelki na wybiegu. Podobno ucza je by patrzyly na ludzi z lekka pogarda i wywyzszeniem. Uwierz mi, ty tez to potrafisz. Ja od ciebie sie nauczylam i wiem jak cie ukarac. Ale zemsta nie ma wartosci.
Gdy ktos mnie pragnie, moge zrobic z tego uzytek.Ja go nie pragne, ale moge pragnac czegos od niego. Chcialam, zebys powiedzial czy kochasz. Powiedziales, ze tak, ale niestety to zabrzmialo jak "masz i daj mi juz spokoj". Ze ktos mnie kocha. Czy to mi potrzebne? A moze chodzi o to by ktos pragnal tego samego co ja, w ten sam sposob. To nasze wzajemne potwierdzenie istnienia. Dziekujemy sobie,ze dzieki sobie istniejemy.
Jesli pragne dobra, takze dla siebie i ty jego nie pragniesz (takze dla mnie), zranisz mnie. Ja ci powiem, ze to boli ( w filozofi chrzescijanskiej na przyklad nie zna sie prawdziwego(?) cierpienia, cierpienia absolutnego odczuwalnego w zyciu, bez pocieszenia. J. czy w takich warunkach bylbys zdolny przyznac, ze cierpisz przed kims od kogo zalezy czy tak jest czy nie? Ja wlasnie tak to widze.) Jesli ktos mnie zranil, to znaczy, ze chcial (przez chwile przynajmniej) tego zla dla mnie. Jak komus kto przed chwila mnie zranil, moge pokazac bez zabezpieczen, ze wlasnie sie mu to udalo. I pragnac tego do czego wlasnie nie byl zdolny, milosci, pragnienia dobra. Moze mozna.. kiedy? Jesli wezme pod uwage, ze moze on chciec jeszcze bardziej zranic, byc zdolna przebaczyc. Czyli jesli potrafie komus dac wolnosc. Ale gdybym byla zdolna, to znaczy, ze nie potrzebowalabym tak jego milosci, co znaczy tez, ze nie zranilby mnie, az tak bardzo. Czy jest ktos kto pragnie tak jak ja? Dobrana para, to ludzie, ktorzy pragna z podobnym natezeniem, w podobny sposob, sa podobni. Ja pragne ciebie bardziej niz wlasne zycie, ty mnie. To jest nasza wspolna przesada (bogowie nam zazdroszcza czci naleznej im) i tylko sobie o tym powiemy, nikt nie zdola nas rozdzielic, tylko ktores z nas. Ja wszystko co trzeba rozumie, ale wiem, ze moje uczucia tego nie rozumieja. Wiem, ze nie mozna, nie warto, ze nie oplaca sie, ze mozna sie przejechac. Ze nie mozna tak kochac, by nie moc zyc. Wiem tez, ze w tym sa dwie rzeczy, milosc i pozadanie. Gdy ranisz, cierpi najpierw to drugie, gdy nie potrafie jednego od drugiego oddzielic niszcze wszystko.